Witajcie! W ten uroczysty dzień, jakim są walentynki przychodzimy do was z prezenciorem. Otóż Hexa przygotowała imagin. My niestety nie mamy czego świętować, bo brakuje nam do tego tej drugiej połówki, ale co tam lody i czekolada same się nie zjedzą, a przy desperacji to nawet wskazane. Ale za to wam życzymy dużo czułości i buziaków. Dzisiejszy One shot, który będzie podzielony na części jest również rekompensatą za 10 tys. wyświetleń. Chcemy się wam odwdzięczyć za to, że jesteście z nami. Ostatnio dużo myślałyśmy z Hexą i postanowiłyśmy założyć NOWEGO BLOGA Oczywiście tego nie zaniedbamy, możecie być o to spokojni. Po prostu nasza wyobraźnia stworzyła nową historię, którą chciałybyśmy przelać w formę opowiadania.
Mamy nadzieję, że chociaż zaglądniecie, może akurat fabuła was zaciekawi, jest całkowicie inna niż na tym blogu. Pojawiła się tam już zakładka z bohaterami także serdecznie zapraszamy.
NOWY BLOG!!!
--> i-wanna-hold-you.blogspot.com <--
- Co ty kurna wyprawiasz! Rzucasz jak baba! – Wysoki mulat w białym podkoszulku wydarł się na niższego, farbowanego blondyna.
- O jasne, ja pierdole odezwał się Coby Bryant! - Niall mimo swojego niepozornego wzrostu doskoczył do mulata.
- Chłopaki przestańcie! – trzeci z nich stanął z piłką w dłoniach.
- Nie będę grał z taką ciotą! – krzyknął Zayn, po czym odwrócił się i sięgnął po butelkę wody, wypijając ją duszkiem. Delikatna strużka spłynęła po jego podbródku, torując sobie drogę przez szyję i zniknęła za materiałem koszulki.
- Nie wiem… jakoś się dogadajcie, ja już się zmywam. Nie pozabijajcie się jak mnie nie będzie.
- Dobra Li, czekaj na mnie idę z tobą – Niebieskooki podbiegł do swojego roweru, podniósł go i ruszył w stronę bruneta.
- O kurwa, pedalstwo się szerzy. – młody Irlandczyk pokazał mu tylko środkowy palec i odjechał. Zayn prychnął i wzruszył ramionami. Założył na siebie swoją czarną bluzę z kapturem, który zaciągnął na głowę, zabrał plecak, a następnie ruszył w stronę domu.
~~~~~~*****~~~~~~
- Hej mamo. Co na obiad? – kobieta przetarła oczy rękawem swojego fartucha. Chłopak usiadł przy stole i zatarł dłonie.
- Zayn idź umyć ręce. Już podgrzewam pomidorową. – Chłopak zauważył zły nastrój rodzicielki, który utrzymywał się już od kilku dni. Niestety ta nie chciała wyjawić o co chodzi.
- Mamo co się dzieje? – w jego głosie wyraźnie było słychać irytację.
- Nie nic - kobieta postawiła brunetowu talerz z parującą zupą. – Jedz już. – Chłopak popatrzył na danie, zawsze kochał jeść zupy swojej matki. Kobieta świetnie gotowała, a już w szczególności pomidorówkę, jednak teraz odeszła mu na nią ochota.
- Możesz mi w końcu powiedzieć o co chodzi ? – chłopak wstał gwałtownie przewracając talerz - Przecież widzę, że coś jest nie tak!
- Zayn Jawad Malik uspokój się ! – mulat skarcony natychmiast usiadł na krześle, a kobieta westchnęła. - Chcesz znać całą prawdę? To proszę bardzo! Nie mamy nic, kompletnie nic! wszystko stracone, pójdziemy pod most! – rodzicielka zalała się łzami.
- C-co? Jak to? – Zayn zerwał się na równe nogi, kiedy się otrząsnął podbiegł do niej i przytulił w pocieszającym geście. – Mamo, powiedz mi… Dlaczego do cholery? – Kobieta zaczęła mówić przez łzy
- Twój ojciec on… Zapożyczył się u jakiś bandziorów i teraz my musimy to spłacić – Zayn myślał, że się przesłyszał, ten cholerny cham narobił im długów i odszedł? Na pewno, go zabije! Chłopak starał się jednak myśleć racjonalnie.
- Mamo chodźmy z tym na policję oni…
- Nie! – chłopak był wyraźnie zdziwiony – Oni zagrozili mi, że… że jeśli coś zrobię, skrzywdzą dziewczynk - Zayna zatkało "co za skurwiele!"
- Mamo nie płacz, coś wymyślę…
~~~~~~*****~~~~~~
Zayna mocno zaciągał się dymem papierosa, poczym rzucił go na podłogę i zgniótł podeszwą swoich traperów.
- Ej, kurwa! Nie śmieć mi tu! - dopiero po pewnym czasie chłopak zorientował się co zrobił.
- Sorry Li … - sięgnął po puszkę piwa, a Niall wyciągnięty na łóżku spoglądnął na kumpla i klepnął go w tył głowy.
- Rozchmurz się. Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. – chwila ciszy zapanowała w pokoju, w czasie której Zayn pociągnął łyk piwa.
- Nawet jeżeli będzie trzeba coś ukraść, to jesteśmy z tobą - mulat podniósł głowę i popatrzył na nich z iskrą w oku.
~~~~~~*****~~~~~~
- Zayn pośpiesz się!
- Kurwa, zamknij się, staram się! – ręce chłopaka trzęsły się, kiedy próbował złączyć kabelki
- Cholera – pisnął farbowany blondyn – Chyba ktoś idzie… - Zayn wyskoczył z auta i schował się za kontenerem na śmieci. Kiedy wyjrzał zobaczył, że z zza rogu wychodzi kot wesoło wywijając ogonem.
- Ja pierdole Horan! Nie panikuj jak mała dziewczynka! – Warknął mulat i wrócił do przerwanej czynności. Po chwili było już słychać warkot silnika. Pozostała dwójka weszła niepewnie do pojazdu.
- Zayn - Liam popatrzył na swojego przyjaciela pytająco – Wiesz, ja tylko żartowałem…. Jesteś pewien, że nie ma innego sposobu ? – mulat zapatrzył się w pustą przestrzeń.
- Nie li, nie ma…
~~~~~~*****~~~~~~
- Miejmy nadzieję, że Niall podrobił dobre klucze.
- Ej, może jestem idiotą, ale nie aż takim – zamaskowana postać jedynie wzruszyła ramionami – I nie mów mi po imieniu, ktoś może podsłuchać jestem Blondasek.
Drzwi otworzyły się ze stłumionym odgłosem i trójka weszła do środka.
- Liam, twoja kolej. – Zayn skinął na chłopaka.
- Ach, no dobra - szatyn spoglądnął na sejf jubilerski, poprzekręcał parę razy pokrętłem i ku zdziwieniu wszystkich drzwiczki otworzyły się.
- O kurna, ile błyskotek – chłopacy zapakowali wszystko do lnianej torby i parę rzeczy do kieszeni. Kiedy zamknęli drzwi sejfu rozległ się alarm… Wszyscy trzej próbowali uciekać, a kiedy już byli daleko i myśleli, że są bezpieczni dopadł ich patrol policyjny, od tak na zwykłą kontrolę…
~~~~~~*****~~~~~~
- …. Sąd skazuje Zayn’a Malik’a, Niall’a Horan’a oraz Liam’a Payne’a na pięć lat pozbawienia wolności z warunkiem, że o wcześniejsze zwolnienie mogą starać się dopiero po upływie dwóch lat… - Zayn czół się okropnie, nie dość, że zawiódł własną matkę, to jeszcze wciągnął w to wszystko swoich przyjaciół. Kiedy patrzył na zapłakaną twarz Horan’a i załamanego Liam’a miał ochotę nigdy się nie urodzić.
~~~~~~*****~~~~~~
- Ruszać się wy wyrzutki społeczeństwa! – strażnik nie zbyt delikatnie popchnął Zayn'a. Kiedy Chłopcy byli prowadzeni obskurnymi korytarzami zwracali uwagę na każdy detal. Obdrapane, szare ściany na których gdzie niegdzie przebijały się plamy krwi i podrdzewiałe kraty oddzielające ich od przerażająco wyglądających i wytatuowanych mężczyzn. Gdy przechodzili obok obcych cel, ci uśmiechali się parszywie i pluli na podłogę. Obrzydzeni chłopacy popatrzyli po sobie, a ich wzrok wyrażało jedno pytanie „Co my tu robimy?”
Strażnik wepchnął Zayna i Liama do celi, ci rozglądnęli się po niej. Była mała po prawej stronie pod ścianą stała dwuosobowa prycza, w przeciwległym rogu znajdował się mały sedes. Na jego widok Liam się skrzywił. Mulat usiadł na łóżku i złapał swoją twarz w dłonie. Kurwa czy on musiał być takim idiotą? Przecież teraz matka na pewno sobie nie poradzi i do tego zjebał swoim przyjaciołom przyszłość.
- Cholera! - Zayn popatrzył na przyjaciela niechętnie, przekonany, że wybuch był kierowany w jego stronę – Gdzie jest Niall?– chłopak rozglądnął się po celi dopiero teraz zauważył, że nie ma z nimi Irlandczyka.
Czas mijał, a oni siedzieli wpatrzeni w jeden punkt na ścianie w zupełniej ciszy. Nagle Mulat wstał i uderzył pięścią w wyświechtaną pryczę która niebezpiecznie się zachwiała.
- Kurwa mać! Ja tu nie wyrobię! – spojrzał na zupełnie zrezygnowanego Liam’a – Przecież tu idzie dostać kurwicy! – pzryjaciel tylko westchnął – ile tu siedzimy?
- Nie wiem dokładnie Zayn… ale coś około trzech godzin. – mulatowi zrobiło się ciemno przed oczami, trzy godziny? trzy jebane godziny? i on miał spędzić tak co najmniej kolejne 2 lata? Oparł się o ścianę, i zsunął po niej po czym zaczął płakać. Liam popatrzył na przyjaciela, i nie mógł uwierzyć że ten zawsze pewny siebie, arogancki i opanowany brunet teraz… najzwyczajniej w świecie cierpi. Li podszedł do mulata., klepnął w ramię i usiadł obok niego.
- Stary… uspokój się… i tak już nic z tym nie zrobimy… - zdruzgotany Zayn nic nie odpowiedział
~~~~~~*****~~~~~~
Strażnicy wrzucili Niall’a do celi, chłopak był przestraszony, osadzili go bez Liama i Zayna. Blondyn był tak przerażony, że nie wiedział nawet, kiedy zniknęli. Odwrócił się przodem do pomieszczenia. Cela była mała i obskurna. Z sufitu spadał obdrapany tynk. Na szaro pomalowanych ścianach widniały kreski, które zapewne wyżłobił więzien licząc dni. Było widać, że nikt dawno ich nie odświeżał. Po prawej stronie znajdowała się umywalka z małym, pękniętym lusterkiem.
- No, proszę, proszę. Dostałem do celi małą blondyneczkę! – Blondyn pisnął cicho gdy usłyszał głos. Na łóżku siedział szatyn z przydługimi włosami i grzywką zaczesaną na bok. Chłopak wyszczerzył się w stronę Niall’a i wstał z posłania. – Blondi… nie musisz się bać, nie mam zamiaru ci nic robić… na razie… - więzień uśmiechnął się, a młody Irlandczyk zamarł - Możesz wziąć górę i tak wolę spać na dole. No chociaż nie wiem, gdzie ty się lepiej odnajdujesz… - szatyn zaśmiał się i spojrzał na blondyna. – Ach, gdzie moje maniery jestem Louis Tomlinson - chłopak wyciągnął rękę w geście powitania, Nialler nie wiedział co ma zrobić, ale po chwili podniósł dłoń– A ty?
- Nniall Horan - wydukał
- Miło mi, hymm… zostanę przy blondi, lepiej do ciebie pasuje… No więc, jakim cudem tu wylądowałeś? Nie wyglądasz za bardzo na mordercę.
- N-nie ja… - Jego wypowiedź przerwał głośny krzyk – Co to było?
- Nie przejmuj się, - chłopak wzruszył ramionami – Jesteśmy w więzieniu pełnym napalonych samców, nie ma tu żadnej panienki, jak myślisz, jak rozładowują swoje napięcie seksualne? – Niall zadrżał.
- To znaczy, że... - wielka gula uformowała się w gardle chłopaka sprawiając, że nie mógł wymówić już ani sowa.
- Tak, strzał za sto punktów! Wiesz blondi, mam pytanie. Jesteś jeszcze dziewicą? – chłopak uniósł brwi do góry, a Irlandczyk pisnął.
- Że co? - chłopak miał wielką nadzieję, że się przesłyszał
- Nic, nic takim tu nie jest za łatwo, ale poradzisz sobie - na twarzy bruneta pojawił się szyderczy uśmieszek. – No wiesz, kiedyś nawet słyszałem, że jakiś więzień przeleciał swojego współlokatora, kiedy ten spał - po tych słowach zlustrował całą posturę Nialla po czym dodał - Ale ty mi na takiego nie wyglądasz - wzruszył ramionami – Zresztą nie ważne, właź na górę już późno a chciałbym się wyspać. Louis odwrócił się tyłem do chłopaka i zasnął. Młody Irlandczyk nie mógł ruszyć się z miejsca. Kiedy w końcu usadowił się na łóżku, chociaż na chwilę nie zmrużył oczu. Dopiero nad ranem wzmógł go sen.
Obudził go skrzyp zardzewiałego metalu, kiedy otworzył oczy przeżył szok. Nad nim stał Louis uśmiechając się, Irlandczyk krzyknął i odsunął się pod ścianę.
- Niech mnie pan nie gwałci panie skazańcu, proszę! – Louis niedowierzał własnym uszom, zaczął się śmiać bez opamiętania.
- Dzieciaku, co ty tu robisz? Przecież zupełnie tu nie pasujesz – Niall spojrzał na niego oczami w których zbierały się łzy – Nie mam zamiaru nic ci robić. Dobra, złaź stamtąd niedługo wypuszczą nas do stołówki – blondyn poruszył się na samo to słowo
- Jedzenie? Jestem głodny – Louis spojrzał na niego.
- Dobra, jeżeli tak się boisz to trzymaj się mnie. Myślę, że niektórym spodoba się mała, niewinna blondyneczka.
- Dziękuję ja...
- Hymn… Może podziękujesz w inny sposób? – Tomlinson uniósł brwi, a Nialler znieruchomiał – Haha, na prawdę łatwo jest cię przestraszyć wiesz? – w tym momencie drzwi do celi otworzyły się, ku zaskoczeniu blondyna nie stal w nich żaden strażnik. – Tak, w tym więzieniu możemy robić co chcemy, nawet się pobić, dopóki kogoś nie zabiją ich to nie dotyczy, a nawet jeśli tak by się stało, raczej nikt nie dostałby zbyt surowej kary. – Lou wzruszył ramionami – Chodź.
Szli przez korytarz, gdyby Niall miał trafić tam sam z pewnością by się zgubił. Zaczął się martwić o Liam’a i Zayn’a. Co u nich, Czy w ogóle jeszcze się spotkają i czy nic im nie jest.
Blondyn po długim staniu w kolejce dostał posiłek, który nie wyglądał zbytnio smakowicie. Wtedy zobaczył swoich przyjaciół i od razu do nich podbiegł.
- Chłoopaaki! – Zayn i Liam wyraźnie poczuli ulgę na widok Nialla – Gdzie byliście? Martwiłem się.
- Oj, oj blondi nie podobała ci się noc ze mną ? – Louis szyderczo uniósł brwi – Jak chcesz to możesz wziąć dół
- Niall… - Liam wytrzeszczył oczy i spojrzał na niższego blondyna – Co… ty robiłeś z nim w nocy?
- Pff…… czy wszystkich was jest tak łatwo wkręcić ? – Lou śmiał się tak, że prawie spadł z niewygodnego plastikowego krzesła.
Trójka chłopaków spojrzała po sobie.
- Dobra, czy ktoś łaskawie raczy mi powiedzieć co to za świrnięty typ?! – Zayn spojrzał wymownie na blondyna, od którego wyraźnie oczekiwał odpowiedzi.
- Hymm – Tomlinson uniósł brwi – Świrnięty typ powiadasz? I mówi to dziecko, które nawet nie potrafi obrabować nędznego sklepu? – Zayn warknął i gwałtownie podniósł się z ławki.
- Co ty kurwa wiesz!
- Wiem sporo, wiesz nie ma tu zbytnio co robić. Każda plotka jest mile widziana. Ciekawi mnie tylko, gdzie próbowaliście się włamać? Do sklepu mięsnego? Biedne sierotki. – Zayn nie wytrzymał i najprawdopodobniej, gdyby nie Liam rzuciłby się na Louisa. Ten tylko siedział nie wzruszony. Za to dosłownie każdy, kto był w stołówce zwrócił na nich uwagę.
- A co do kurwy! Taki laluś jak ty co mógł lepszego zrobić?! Napadł na staruszkę w parku?! – Dotychczas zaciekawiony, czekający na zwrot akcji tlum, skrzywili się nieco, na cios mulata wycelowany w stronę niebieskookiego, a niektórzy nawet odwrócili głowy. Wyjątkiem był jeden wytatuowany chłopak odwrócony do wszystkich plecami, bawił się nożem i nie zwracał uwagi na całe to zamieszanie. Tomlinson wykonał unik a po chwili z jego ust znikł chytry uśmieszek. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Po kilku minutach odpowiedział.
-… Zabiłem jednego dupka. – Zayn zamarł i wytrzeszczył oczy.- Trzy dźgnięcia w okolicy klatki piersiowej, jedno w okolicy brzucha i skręcony kark. – Louis mówił to wszystko ze stoickim spokojem, jakby odpowiadał na zwykłe nudne pytanie zadane przez jakiegoś nauczyciela. Po chwili wstał i skierował się w stronę wyjścia, chwilę zatrzymując się Przy Niall’u.- A ty, no cóż widzimy się wieczorem. – Kiedy chłopak wyszedł ciszę przerwał tylko nieco szalony śmiech lokowatego, który oblizywał nóż.
~~~~~~*****~~~~~~
Trójka przyjaciół siedziała przy białym stoliku na twardych krzesłach w zupełnym milczeniu. Niall cały czas dygotał. Przerażała go myśl o wieczornym powrocie do celi. Czekał tam na niego wkurzony morderca, który tak się składał był jego współlokatorem. Zayn też się trząsł ale ze złości. Liam był jedynym, który w tej sytuacji zachowywał przynajmniej pozory spokoju. W końcu mulat nie wytrzymał i uderzył ręką w stów aż ten zachybotał się, wylewając przy tym niewiadomego pochodzenia zupę.
- Kurwa, jak mogłem być taki głupi!
- Zayn uspokój się...
- Nie! Nie uspokoję się! Przeze mnie wszyscy się tu znaleźliśmy! A teraz jeszcze wpędziłem Niall’a w kłopoty. Nie rozumiesz tego? Przecież on się na nim wyżyje, co niby według ciebie miało oznaczać to pieprzone „Widzimy się wieczorem”? - Niall zadrżał, co nie umknęło uwadze reszty. Zayn opadł zrezygnowany na swoje krzesło – Czy ja zawsze muszę coś spierdolić? – Liam nie wiedział co ma zrobić, ciągle myślał nad jakimkolwiek planem, aby pomóc młodemu Irlandczykowi. Tak on również wiedział, że ten cały Louis był groźny… i do tego ta groźba. Po pomieszczeniu ponownie rozniósł się szaleńczy śmiech.
- Ojej - cała trójka zwróciła się w stronę lokowatego chłopaka z przeciwsłonecznymi okularami na nosie, ale po co mu one w więzieniu? Do tego w budynku. – Boicie się małego "Boo Bear"?- chłopak co chwila wykonywał nerwowe ruchy i siorbał nosem.
- „Boo Bear ?” - Liam zmarszczył brwi usiłując skojarzyć o kogo chodzi.
- Nie przejmuj się - chłopak skierował spojzrenie w stronę Nialla - Chodzą plotki, że on jednak woli laski… - chytry uśmieszek wkradł się na jego twarz ukazując dwa dołeczki – A wy… hymmm, no cóż – wzruszył ramionami – Nie wiem co z wami, róbta jak chceta – wyszczerzył zęby, wstał i odszedł podśpiewując.
- W tym więzieniu są sami wariaci - oznajmił zrezygnowany Liam
~~~~~~*****~~~~~~
Chłopcy cały dzień przesiedzieli w więziennej stołówce, oczywiście mogli jeszcze wybrać spacerniak, ale jakoś nie mięli ochoty spotkać ześwirowanego lokatego i walniętego mordercy. Teraz strażnicy prowadzili ich do celi, a blondyn drżał mimo woli i chociaż starał się to ukryć jak najlepiej przyjaciele i tak to zauważyli. Zayn i Liam klepnęli go tylko po ramieniu, bo co innego mogli zrobić? Blondyn wszedł do celi a kraty za jego plecami zatrzęsły się z głośnym skrzypnięciem.
- Nooo, witaj w końcu - Niall wzdrygnął się, ale musiał być silny, nie mógł pokazać słabości. – Nie forsuj się tak. Nic ci nie zrobię, już mówiłem. – Niall prawie odetchnął z ulgą - W końcu możesz być ceną kartą przetargową… dobra nieważne idź spać. Dziewice z podkrążonymi oczami nie idą zbytnio na rynku… - Louis odwrócił się i już po chwili można było słyszeć jego ciche pochrapywanie.
Niall wdrapał się na łóżko i ułozył na boku. Do jego oczu napłynęły łzy. Tak bardzo pragnął, by to wszystko się skończyło, by być teraz w domu ze swoją rodziną.